[ad_1]
Polecam lekturę. Niezwykle trafny opis.
Co mówi HANDLE o napięciu mięśniowym czyli Judith Bluestone i „Materia Autyzmu” cd.
„Osoby z autyzmem rzadko potrafią się rozluźnić i nie jest to rzecz, której można je nauczyć. Czy pamiętacie ten żart rysunkowy przedstawiający człowieka całego obwiązanego drutem pod wysokim napięciem, z podpisem: „Tylko napięcie trzyma mnie w kupie”? To ja. […]
Świat straszy mnie każdego dnia, każdej godziny i każdej minuty. Proces habituacji oraz klasycznego warunkowania, dzięki któremu rozpoznajemy znajomą stymulację sensoryczną i właściwie modyfikujemy swoje reakcje, u mnie się nie zakończył. Dlatego się napinam. Nie mogę jednak utrzymywać napiętej pozycji przez cały czas. Wyczerpuję swoje zasoby. Próbuję spać, ale wtedy znów się napinam. W końcu napięcie jest nie do zniesienia, zwłaszcza na twarzy. Kiedy jestem spięta, nie mogę już ssać. Nie mogę przełykać. Nie mogę oddychać. Rozluźniam się, ale wtedy okazuje się, że rozluźniam się za bardzo. Nie mogę znaleźć równowagi pomiędzy napięciem a rozluźnieniem, typowej dla właściwego napięcia mięśniowego. Nie mogę jej znaleźć, bo wszystko we mnie jest nadwrażliwe.
W miarę jak rosłam, pomimo wielu prób terapeutycznych, nie udało mi się rozwinąć napięcia mięśniowego, ponieważ postanowiłam odciąć dopływ bodźców do mojego ucha wewnętrznego. Nie mogę sobie poradzić z dźwiękami. Nie czuję zmian położenia. Rzęski, małe włoski stanowiące zakończenia nerwów w moim uchu wewnętrznym, są przeciążone stałym ruchem. Albo celowo ograniczam ich reaktywność przez skakanie na kijku pogo, albo zaciskam szczęki i naprężam szyję. Używam wszystkich możliwych sposobów, które mogę znaleźć, żeby uchronić swój nadwrażliwy obszar.
W rezultacie nie wykształciło się u mnie napięcie mięśniowe, którego potrzebuję do tylu różnych typów reakcji. Mój uśmiech nie ma w sobie energii, tak jak uśmiechy innych ludzi. Mam ograniczoną mimikę twarzy. Ludzie wokół mnie nie są w stanie się domyślić, o co mi może chodzić, a ja nie mam pojęcia, jak może się czuć twarz, która jest odprężona, szczęśliwa czy niecierpliwa, dlatego nie potrafię dobrze odczytać wyrazu twarzy ani mowy ciała ludzi wokół mnie.
A moje oczy? Być może one właśnie odzwierciedlają moje myśli, nawet jeśli nie jestem w stanie kontrolować ich ruchu. Jednak kto będzie w ogóle patrzył mi w oczy, skoro ja nie potrafię utrzymać z nikim kontaktu wzrokowego? Skąd inni mają wiedzieć, co czuję i dlaczego? To nieprawda, że nie odczuwam emocji. Ja ich nie potrafię wyrazić słowami, a moje mięśnie nie współpracują, bym mogła je wyrazić w sposób niewerbalny. JEŚLI pozwalam sobie czuć, czuję ból i napięcie. Jeśli nie pozwalam sobie czuć, nie mam energii, żeby się poruszać. Może ktoś zauważy moje oczy i domyśli się, co takiego powoduje u mnie to napięcie, i powstrzyma je przed paraliżowaniem całej mnie. Może tak się stanie”.
Jakie są Wasze doświadczenia i obserwacje w tym zakresie?
[ad_2]
źródło